czwartek, 28 marca 2013

Dla mojej przyjaciółki, Martyny - Prolog


Post raczej nie będzie typowy, ale w sumie, jako że napisałam ich zaledwie kilka nie mam żadnych skrupułów w burzeniu tematyki bloga.
Poniżej znajduje się prolog opowiadania, jakie piszę dla mojej najlepszej przyjaciółki. Jest to kompletna amatorka więc proszę o wyrozumiałość,  a w razie jakichkolwiek błędów o poprawienie mnie. Mam nadzieję, że produkcja mimo, że nieszczególnie ambitna, to się spodoba. Z góry dzięki. 

Ps. Wiem że miałaś dostać całość z okazji urodzin, ale trochę się nie wyrobiłam, gdyż te były w styczniu. Wybaczysz mi? xD
Prolog

Przeszyła mnie błagalnym wzrokiem. Siedziałam z Silver na kamiennym murku w spokoju jedząc lunch. Słońce świeciło delikatnie, jakby jeszcze nie pogodziło się z nastaniem września i próbowało wywabić młodzież z budynku swoimi promieniami, więc na dziesięciominutową przerwę niemal wszyscy wyszli na świeże powietrze.
– Proszę!
– Nie!
– No proszę! Błagam! O nic więcej nie poproszę.
– Chyba żartujesz! Przecież na bank obniżą mi za to zachowanie. Będę miała szczęście jeśli nie wyląduję u dyrektorki!
– Oj no proszę, zrób to dla mnie. Wytłumaczysz że to był wypadek. Pewnie nie skończy się nawet na uwadze. - prychnęłam tylko niezadowolona, więc kontynuowała, już spokojniej i ciszej
– Ja naprawdę się w nim zakochałam. Chcę z nim pogadać, muszę to naprawić. Teraz nie mam szans, siedzi z kumplami.
– Możesz się z nim spotkać po lekcjach.
– No właśnie nie mogę. Mam Japoński, a oni wyjeżdżają już dziś popołudniu. Jeżeli nie spotkam się z nim dziś w trakcie lekcji, będę musiała czekać dwa miesiące aż wrócą z wymiany. Nie wytrzymam tyle.
– Wiesz, to ty z nim zerwałaś. Musisz nauczyć się sama radzić sobie ze swoimi idiotycznymi błędami – widziałam jak bardzo zabolały ją te słowa ale taka była prawda.
– Rozumiem to. Właśnie dlatego chcę jakoś to naprawić. Nie będę już miała czasu żeby z nim porozmawiać. Błagam cię, zrób to – już przegrałam. Złamała mnie smutkiem w oczach i graniem na emocjach. Bo w końcu kto jeśli nie ja, zrobiłby tyle dla miłości.
– Chcesz powiedzieć że mam ci wbić nożyk do papieru w przedramię, tylko po to, żebyś mogła pogodzić się z Braianem-masochistą? – westchnęłam. – W porządku, zrobię to.
– Dziękuję! - krzyknęła i rzuciła mi się na szyję - Jesteś najlepszą przyjaciółką pod słońcem.
– No wiem, ale za coś takiego, powinnam codziennie dostawać od Ciebie paczkę toffiefee – powiedziałam już ze śmiechem.
*
Pan Plastuś spokojnie chodził po klasie, rozprawiając o kolejnym wydarzeniu nie mającym dla nas żadnego znaczenia. Wciąż nie wierzyłam, że naprawdę się na to zgodziłam, ale nadszedł czas by sprawdzić, jak dobrom aktorką jestem.
– Aaa!
– O mój Boże, tak mi przykro! Nie chciałam w ciebie trafić.
– Adrianna, co ty najlepszego wyprawiasz?! - spytał Plastuś ze zgrozą patrząc na ranę widniejącą na ramieniu mojej przyjaciółki – Młoda panno, zachowałaś się karygodnie i nieodpowiedzialnie. Zostaniesz za to po lekcjach. Zgłoś się do sali 66b, a teraz zaprowadź Silver do pielęgniarki.
Kiedy opuściłyśmy klasę odetchnęłam z ulgą.
– Uff, myślałam, że bardziej mi się oberwie. Wszystko okej?
– No cóż, postarałaś się – powiedziała ze śmiechem wskazując na swoją rękę ociekającą krwią.
– Taa, wyszło nam całkiem nieźle. Co zamierzasz teraz zrobić?
– Braian ma teraz godzinę wychowawczą. Poprosiłam Ane, żeby go stamtąd jakoś wywabiła.
– A ja co powinnam robić? – zapytałam trochę podenerwowana sytuacją.
– Właściwe możesz już chyba wracać do klasy. Trzymaj za mnie kciuki.
– Powodzenia!